wtorek, 10 września 2013

W grzywie wiatr, w kopytach magia...



Ostatnie ze spotkań w Zachodniopomorskiej Jednostce Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym odbyło się w miejscu niezwykłym, bowiem od września br.  rozpoczęliśmy realizację projektu pt. „Integracja przez sport” współfinansowanego z budżetu Wojewody Zachodniopomorskiego w ramach współpracy w obrębie polityki społecznej z organizacjami pozarządowymi. 


Pierwszy blok tematyczny (trzy spotkania) dotyczą jazdy konnej – tzw. terapii z koniem, gdyż jak powszechnie wiadomo kontakt z koniem bardzo silnie wpływa na wszystkie Nasze zmysły. A współpraca z tak silnym zwierzęciem łączy się nie tylko ze wzrostem poczucia własnej wartości i pewności siebie, ale pozwala też nawiązać swoistego rodzaju więź pomiędzy koniem a człowiekiem.
            Dlatego też, po uprzednim przeszkoleniu przez Naszą Wolontariuszkę na jednym z piątkowych spotkań w siedzibie Naszej Jednostki z zakresu zasad kontaktu z koniem  tzn. co nam wolno, a czego nie wolno, by zachować 100% bezpieczeństwa zarówno dla Nas, jak i dla koni, w niedzielę 8 września br. udaliśmy się do stajni Galoper.
Stajnia Państwa Agnieszki i Jarosława Soboli znajduje się na pograniczu Tanowa i Trzeszczyna, ok. 15 km od centrum Szczecina. Otaczają ją piękne lasy i rozległe łąki, jednym słowem raj dla duszy, gdzie wykwalifikowani właściciele zachwycają  swoją obszerną wiedzą  i nieocenioną życzliwością.  


            Zajęcia w stajni pod okiem Pani Agnieszki rozpoczęliśmy od poznania infrastruktury stadniny, ilości wierzchowców oraz ich ras. Dowiedzieliśmy się gdzie, i jak one mieszkają, ile czasu powinny przebywać na pastwiskach oraz co jedzą i jak ich dieta wpływa na  ich siłę. Każdy z nas mógł dotknąć siana, owsa czy specjalnej energetycznej paszy. Po tym wprowadzeniu, mogliśmy się poznać bliżej z końmi, dotknąć ich, pogłaskać. Pani Agnieszka bardzo dokładnie odpowiadała na Nasze wszystkie pytania dotyczące m. in. tego jak dużo konie jedzą, jak często są w ciąży i jak długo ona trwa oraz czym się różnią konie rekreacyjne od wyścigowych. Po krótkim instruktarzu z zakresu czyszczenia, każdy z Nas miał obowiązek wziąć szczotkę, zgrzebło i kopystkę i wyczyścić część wierzchowca, na którego mieliśmy wsiąść. Gdy już można było Nasze konie okiełznać i osiodłać przyszedł czas na pierwsze przejażdżki. 


            Co ciekawe najodważniejsze okazały się kobiety, to one pierwsze dosiadły dużego gniadosza o imieniu Kuba, a za nimi dopiero podążyli mężczyźni. Mniejsi wolontariusze mieli okazję odbyć przejażdżkę na karym 18-letnim kucu walijskim o imieniu Dunkan.
Spotkaniu nie obyło się bez różnych pysznych smakołyków z napojami, kawą, herbatą, gdy inni oddawali się jeździe konnej, drudzy oczekujący na swoją kolej poświęcali czas na degustację i rozmowę dzieląc się swoimi wrażeniami ze spotkania.   

 
            Jak, na pierwszy raz nauczyliśmy się dość dużo, zarówno z zakresu samego kontaktu z koniem, jak  podstaw dobrego dosiadu. Kto wie, może na kolejnych spotkaniach uda Nam się zakłusować.
Pragniemy podziękować, zarówno Właścicielom stajni i Wolontariuszom, jak i wszystkim wierzchowcom, którzy dzielnie i cierpliwie z Nami współpracowały.
Relacja z kolejnego bloku tematycznego już wkrótce.

Tekst: Anna Podgórna 

2 komentarze:

  1. Było super dziękuję...i czekam na kolejne spotkanie

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejne spotkanie w stadninie

    OdpowiedzUsuń

Zobacz, jak zaczynaliśmy akcję :