Druga sobota października, choć przypadła na 13 dzień miesiąca, wcale nie była feralna :) Wręcz przeciwnie, przyniosła same pozytywne i wesołe zdarzenia…
Ale po kolei.
Ale po kolei.
0 10:30 rozpoczęło się spotkanie klubowe i wspólna nauka języka migowego. Osoby głuchoniewidome świetnie sprawdzają się w roli nauczycieli! Na pierwszy rzut poszły liczebniki. Marek rozpędził się w nauczaniu tak bardzo, że zaserwował skomplikowane działanie matematyczne do rozwiązania:) Podać wynik, nawet przy znajomości języka migowego, wcale nie było łatwo:) Potem, jak to przy sobocie wątek zszedł na temat trunków wszelakich. Następnie przy rozmowie na temat uniwersalny jakim jest pogoda, także na pory roku i analogicznie nazwy miesięcy i dni tygodnia. Zarówno „nauczycieli” jak i „uczniów” tak wciągnęło wspólne miganie, że o mały włos zapomniano by o czekającej imprezie.
Imprezą tą była szczecińska Pozarządowa Olimpiada Sportowa w Willi Ogrody, której organizatorem był Sektor 3. Przez zapamiętałe miganie na zawody przyszliśmy spóźnieni. Jednakże już w pierwszej konkurencji tj. rzucie jajkiem, wywalczyliśmy srebrny medal. Piotr tak gorliwie zdobywał punkt dla TPG, że jajo pękło mu w rękach.
W antywyścigu kolarskim, polegającym na jak najwolniejszym dojechaniu do mety, reprezentował nas Marek. No cóż, nie zawsze można wygrywać. Tym bardziej, że konkurencja na opak ;)
Następne zmagania dotyczyły rzutu balonem na odległość. Tu wykazać się umiejętnościami mogło kilku uczestników, ale najbardziej wykazały się… balony:) Leciały gdzie chciały;)
Znów rzut, tym razem woreczkiem do celu. Uczestnicy świetnie sobie radzili, choć nie było to wcale takie łatwe. Koordynatorka wolontariuszy świetnie wpasowała się w opaczne reguły i dała popis rzucania stojąc tyłem do celu. Cała drużyna w składzie: pani Danusia, pani Ania, pan Robert, Danka i Krzysiu poradzili sobie na medal…. brązowy.
Przyszedł czas na sumo. Jak wszystkie konkurencje i ta była oryginalna i nieprzeciętna. Zawodnikom jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przybyło trochę wagi, by nie rzec nadwagi;) Przyodziani w rękawice bokserskie, musieli strącić urokliwy kapelusz z głowy przeciwnika, za pomocą specjalnego (niegroźnego!) kijaszka. Nasz reprezentant Jerzy, tak zwinnie owym patyczkiem wywijał, że bez trudu pokonał przeciwnika z Sektoru3.
Nie obyło się też bez pospolitego „Chińczyka”. Ale jak się pewnie domyślacie, na olimpiadzie i ten pospolity nie był. Plansza ogromnych rozmiarów, a i pionki nie małe,… którymi byli sami uczestnicy. Kasia z pomocą, dobrej kandydatki na wolontariuszkę – małej Hani, dzielnie pokonywała kolejne pola planszy. Pan Robert żwawo - na ile pozwalały oczka na kostce uciekał przed przeciwnikami. Jednakże kostki nie zawsze były po naszej stronie i został ‘zbity’. Ale na przekór kostkom i rywalom i tak udało nam się zdobyć kolejny srebrny medal.
Na zakończenie konkurencja o wiele mówiącej nazwie „Hydraulik”, w której brała udział większość uczestników spotkania. Zawodnicy – hydraulicy, mieli za zadanie wydostać z wnętrza, dwumetrowej, dziurawej rury, umieszczoną tam piłeczkę pingpongową. Kapitan polewał, reszta zatykała dziurki…. Tym sposobem Szczecin wzbogacił się o cztery fontanny, wdzięcznie pryskające wodą na uczestników.
Dla wzmocnienia sił, pomiędzy kolejnym konkurencjami, zawodnicy i dopingujący, zasiadali do stołów celem spożycia jadła regenerującego w postaci kiełbaski, ziemniaczka i ciasteczek.
To wszystko i jeszcze więcej, okraszone uśmiechami i wesołą atmosferą, odbyło się z naszym udziałem:)
Tekst: Elżbieta Grapsztunowicz
Imprezą tą była szczecińska Pozarządowa Olimpiada Sportowa w Willi Ogrody, której organizatorem był Sektor 3. Przez zapamiętałe miganie na zawody przyszliśmy spóźnieni. Jednakże już w pierwszej konkurencji tj. rzucie jajkiem, wywalczyliśmy srebrny medal. Piotr tak gorliwie zdobywał punkt dla TPG, że jajo pękło mu w rękach.
W antywyścigu kolarskim, polegającym na jak najwolniejszym dojechaniu do mety, reprezentował nas Marek. No cóż, nie zawsze można wygrywać. Tym bardziej, że konkurencja na opak ;)
Następne zmagania dotyczyły rzutu balonem na odległość. Tu wykazać się umiejętnościami mogło kilku uczestników, ale najbardziej wykazały się… balony:) Leciały gdzie chciały;)
Znów rzut, tym razem woreczkiem do celu. Uczestnicy świetnie sobie radzili, choć nie było to wcale takie łatwe. Koordynatorka wolontariuszy świetnie wpasowała się w opaczne reguły i dała popis rzucania stojąc tyłem do celu. Cała drużyna w składzie: pani Danusia, pani Ania, pan Robert, Danka i Krzysiu poradzili sobie na medal…. brązowy.
Przyszedł czas na sumo. Jak wszystkie konkurencje i ta była oryginalna i nieprzeciętna. Zawodnikom jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przybyło trochę wagi, by nie rzec nadwagi;) Przyodziani w rękawice bokserskie, musieli strącić urokliwy kapelusz z głowy przeciwnika, za pomocą specjalnego (niegroźnego!) kijaszka. Nasz reprezentant Jerzy, tak zwinnie owym patyczkiem wywijał, że bez trudu pokonał przeciwnika z Sektoru3.
Nie obyło się też bez pospolitego „Chińczyka”. Ale jak się pewnie domyślacie, na olimpiadzie i ten pospolity nie był. Plansza ogromnych rozmiarów, a i pionki nie małe,… którymi byli sami uczestnicy. Kasia z pomocą, dobrej kandydatki na wolontariuszkę – małej Hani, dzielnie pokonywała kolejne pola planszy. Pan Robert żwawo - na ile pozwalały oczka na kostce uciekał przed przeciwnikami. Jednakże kostki nie zawsze były po naszej stronie i został ‘zbity’. Ale na przekór kostkom i rywalom i tak udało nam się zdobyć kolejny srebrny medal.
Na zakończenie konkurencja o wiele mówiącej nazwie „Hydraulik”, w której brała udział większość uczestników spotkania. Zawodnicy – hydraulicy, mieli za zadanie wydostać z wnętrza, dwumetrowej, dziurawej rury, umieszczoną tam piłeczkę pingpongową. Kapitan polewał, reszta zatykała dziurki…. Tym sposobem Szczecin wzbogacił się o cztery fontanny, wdzięcznie pryskające wodą na uczestników.
Dla wzmocnienia sił, pomiędzy kolejnym konkurencjami, zawodnicy i dopingujący, zasiadali do stołów celem spożycia jadła regenerującego w postaci kiełbaski, ziemniaczka i ciasteczek.
To wszystko i jeszcze więcej, okraszone uśmiechami i wesołą atmosferą, odbyło się z naszym udziałem:)
Tekst: Elżbieta Grapsztunowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz