środa, 21 marca 2012

Poznajemy tajniki decoupage’u.

        W zachodniopomorskiej Jednostce TPG po raz kolejny twórcza atmosfera. Tym razem dzięki uprzejmości Pani Magdaleny Nowaczyk dowiedzieliśmy się co nieco (a nawet więcej), o technice decoupage. 
     
       Na początku spotkania mieliśmy okazję obejrzeć gotowe prace przyniesione przez panią Magdę. Wszyscy zachwycali się dziełami, które wyglądały jak pomalowane ręką mistrza. Na twarzach odmalowało się zdziwienie, gdy okazało się, że wyroby ozdobione są nie malowidłami, a… serwetkami.

        Salka przemieniła się w pracownię decoupage’u, uczestnicy zaś w kursantów. Stoły zabezpieczono folią, aby nie zmieniły swej barwy. Wyłożono materiały potrzebne do pracy: serwetki, serwetki, duuużo serwetek, farby, gąbki, pędzle…. Uczestnicy zakasali rękawy i pod dowództwem pani Magdy, przystąpili do działania.

      Pierwszym krokiem było wybranie przedmiotu, który się chciało przyozdobić. Krok drugi to przewertowanie pliku dostępnych serwetek i wybór tej, która najbardziej przypadła do gustu. A, że motywów było całe mnóstwo, zdecydować się nie było łatwo. W końcu zaczęła się właściwa praca. W ruch poszły farby i pędzle. Zaaranżowana przed chwilą pracownia nabrała barw.

      Naraz z warsztatu począł dobiegać odgłos suszarek do włosów…, ale myli się ten, co myśli, że pracownia zamieniła się w salon fryzjerski. Tym niekonwencjonalnym sposobem, podsuszano przedmioty, gdyż czasu było mało, a pracy jeszcze wiele.

      Rezultat końcowy zależał od wybranej metody. Jedni przystąpili więc do ‘smarowania’ swych prac świeczką, by uzyskać efekt starości, drudzy zaś użyli specjalnego płynu, by ich dzieła wyglądały na popękane. Obie metody są niezwykle ciekawe i efektowne. Następnie kolejna porcja farby.

      Przedmioty wysychały, a kursanci w tym czasie wydzierali wybrane przez siebie motywy z serwetek. Ostatni etap pracy, to przyklejenie wybranych wzorów, do rekwizytów. I tak zwykle na pozór przedmioty: butelki, wieszaki, drewniane serducha, stały się nagle arcydziełami. Uczestnikom trudno było uwierzyć, że spod ich rąk wyszły takie dzieła sztuki. Wszystkie wyroby stanęły na okiennym parapecie, niczym eksponaty na muzealnej półce.

       Biorący udział w warsztatach ogarnęli artystyczny nieład i pełni satysfakcji z wykonanej pracy, rozeszli się do domów.  

 


Tekst: Elżbieta Grapsztunowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz, jak zaczynaliśmy akcję :